PODRÓŻE SENTYMENTALNE NAD BOSFOR

WYSTAWA FOTOGRAFICZNA W 600–LECIE NAWIĄZANIA STOSUNKÓW DYPLOMATYCZNYCH MIĘDZY POLSKĄ A TURCJĄ

WERNISAŻ DOM KULTURY SM. NOWY BIEŻANÓW 12.04. 2013 R.

600 lat temu nawiązane zostały stosunki dyplomatyczne między Osmanią (Turcją), a Lechistanem (Polską). 500 lat później z inicjatywy Józefa Piłsudskiego tuż przed I wojną światową powołane zostało do życia Towarzystwo Przyjaciół Turcji. W kwietniu 1913 r. w Krakowie odbyło się pierwsze spotkanie. Członkami Towarzystwa byli m. in. Leon Wasilewski i Michał Sokolnicki (późniejszy Ambasador RP w Ankarze). W tym samym roku także z inicjatywy Komendanta powstało w Paryżu Koło Polsko- Tureckie, a w gronie aktywistów byli m. in. Wacław Sieroszewski, Andrzej Strug, Bolesław Wieniawa- Długoszowski czy Bronisław Piłsudski, wybitny etnograf, brat Józefa.

Coraz częściej spotykam osoby, które wydają mi się obce. „Panie Władysławie byłam przed kilkunastu laty na wyprawie do Turcji, którą pan organizował. Nigdy wcześniej, ani nigdy później nie przeżyłam tak cudownej przygody!”

Wystawa fotograficzna Władysława Grodeckiego PODRÓŻE SENTYMENTALNE NAD BOSFOR w zamierzeniu organizatorów poświęcona jest przypomnieniu historycznych, bardzo przyjaznych związków Polski z Turcją oraz okazją do wspomnień niezapomnianych wypraw trampingowych z przed lat!

TROCHĘ WSPOMNIEŃ

I dla mnie spotkanie z Turcją zawsze było wielką przygodą. Pierwszy raz odwiedziłem ten kraj w 1989 r. Była to trzydniowa wycieczka do Stambułu. „Drugi Rzym” zrobił na mnie ogromne wrażenie. W dzień zwiedzałem miasto z grupą, a wieczorem sam biegałem z aparatem fotograficznym i robiłem zdjęcia.
Pamiętam, wszystko było bardzo tanie; za 1 USD można było kupić 6, nawet 7 kg świeżych pomarańczy, 4 kanapki ze smażoną rybą prosto ze Złotego Rogu były w tej samej cenie, a dziś co najmniej dziesięć razy drożej! Od tej pory, niemal co roku udawało mi się zebrać ok. 30 osób i spędzać pół wakacji w tym cudownym kraju. W 1991 r. była wyprawa dla „Solidarności” MPK Kraków. Rok później nad Bosforem byłem dwukrotnie, w lecie z młodzieżą Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, a jesienią w trakcie wyprawy dookoła świata.
Znane tureckie powiedzenie głosi: „Dla przyjaciół wszystko, dla pozostałych, prawo”!
Gościnność Turków, ogromna ilość atrakcji i niskie koszty wyprawy sprawiła, że dla wielu taki wyjazd był „przygodą życia!” W ok. 10 takich wyjazdach uczestniczyło może ze 400 osób, głównie młodzież szkół krakowskich, ale i wybitni goście, m.in. ks. Andrzej, dziś profesor Uniwersytetu Teologicznego, dr Dionizy Kosiński, zasłużony dla Wielkopolski archeolog i historyk, a zza granicy, Iza Choroś wieloletni Prezes Stowarzyszenia Polaków w Nowej Zelandii czy Prezes Towarzystwa Geograficznego w Honolulu Henry Nowicki, który nad Bosforem był dwukrotnie. W Turcji rozkochał się Dyr. MPK Kraków Bogdan Żelazo, który w Turcji wraz z rodziną był dwukrotnie, ale rekordzistką pod tym względem jest moja córka Jadwiga, która nad Bosfor wyjeżdżała pięciokrotnie (ostatnio z 8 letnią Kasią- wnuczką).

Od chwili pobytu na pustyni poczułem naturalną sympatię do muzułmanów, ale była to „miłość wzajemna”. Chyba dzięki długiej brodzie byłem rozpoznawany na campingach, w hotelach, a nawet w muzeach . Z reguły miałem „pismo” Ambasadora Turcji w Polsce i Klubu Przyjaciół Turcji, które sprawiało, że celnicy nie kontrolowali nas na granicy, właściciele campingów lub hoteli stosowali specjalną taryfę za nocleg, a do muzeów wchodziliśmy za pół ceny lub „gratis”! Wszędzie panowała b. miła atmosfera edukacji, odpoczynku i zabawy.
W tamtych czasach nikt nie dbał o wygodę. Choć przejazdy były dość uciążliwe ( ok. 250 km/ dziennie), jednak po przyjeździe na camping, rozbiciu namiotu, kąpieli, ugotowaniu i spożyciu posiłku wszyscy mieli iście szampański humor.
Zresztą spanie w namiocie to bliski kontakt z ziemią, w dzień gorąco i sucho, ale wieczorem i w nocy temperatura spadała do ok. 20-25oC- to komfort termiczny.
W pamięci zapadło też wspólne gotowanie, niezapomniane biesiady w Uhisarze, Bogazcale i Adampolu, degustacja potraw, śpiewanie piosenek, spacery, kąpiele w Morzu. Egejskim, w j. Egirdir, naturalnych wannach Pamukkale czy w basenach Kapadocji.

ODKRYWANIE TURCJI

Przez swe położenie geograficzne na styku Europy i Azji Turcja stanowi „klucz” do poznania obu kontynentów. Przez ten kraj biegły szlaki handlowe i cywilizacyjne od czasów najdawniejszych do współczesności. Dzieje Azji Mniejszej to jakby wielopiętrowa kamienica, każde jej piętro wznosił inny budowniczy!
Tu znajduje się najstarsze, znane miasto świata; Catal Huyuk z przed ok. 9 000 lat, z domami do, których wchodziło się od góry po drabinie. Z terenów dzisiejszej Turcji wypływa Tygrys i Eufrat, a więc są to tereny historycznej Mezopotamii. Niektórzy tutaj, w Sanliurfie, mieście proroków umieszczają miejsce urodzenia Abrahama. Ciekawą, kilku tysiącletnią historię ma pobliskie Harran.
Po wspaniałej kulturze hetyckiej, współczesnej Asyrii pozostały okazałe ruiny Hattusas. Kolejne państwa Azji Mniejszej to: Frygia, Lidia, Karia, Państwo Pergamońskie i greckie kolonie nad M. Egejskim. Byli tu Persowie, Aleksander Wielki, Rzymianie, Chrześcijanie, Bizancjum, Turcy Seldżuccy i Osmanie. To tylko niektórzy dzierżawcy Azji Mniejszej. Pozostawili oni po sobie ruiny świątyń, zamków, akweduktów, teatrów, stadionów, bibliotek, bram itp.
Turcja ciągle jest odkrywana, ostatnio także stała się celem licznych pielgrzymek z Polski. I ja organizowałem takie wyprawy. Katolicy w Polsce zaczynają sobie uświadamiać, że Turcja po Palestynie, a przed Rzymem ma najwięcej pamiątek z początków chrześcijaństwa, że to druga ojczyzna chrześcijan!
W samym środku Azji Mniejszej znajduje się płaskowyż o surowym klimacie i skąpej roślinności, słynący z niezwykłej urody, Kapadocja. Są tu nie tylko fantastyczne utwory skalne o kształcie dzikich zwierząt, ludzi, grzybów, czy kaniony, piramidy i stożki, ale i miasta podziemne oraz ogromna ilość świątyń skalnych i kompleksów klasztornych
Wrogowie, „ząb czasu” i trzęsienia ziemi nie zdołały zniszczyć wspaniałych zabytków starożytności, muzułmańskich meczetów, łaźni i karawanserajów. Dzięki temu Turcja obok Italii i Indii jest chyba najbogatszym i najciekawszym „muzeum” na świecie.

ADAMPOL

Nie sposób wędrując po Turcji nie zatrzymać się choćby na kilka godzin w Adampolu ( dziś turecka wioska Polonezkoy).
By zrozumieć atmosferę Adampola najlepiej odwołać się do wspomnień cudzoziemców!
W 1847 r. z hrabią Władysławem Zamojskim do Adampola przybył wielki kompozytor i pianista węgierski, Franciszek Liszt. Był zachwycony samą ideą stworzenia w pobliżu Stambułu „gniazda” dla rozproszonych po Europie dzielnych Polaków. Trzy lata później w towarzystwie hrabiego Władysława Kościelskiego był tu pisarz francuski Gustave Flaubert. W liście do matki i w dzienniku podróży opisał swe wrażenia: „(…) w pewnym momencie Kościelski powiedział: „Wydaje mi się, że jestem w Polsce”. W budynku administracji Flaubert zobaczył obrazy przedstawiające polskie krajobrazy, tułaczkę Polaków, w tym zsyłkę na Sybir, po czym miał powiedzieć : „Miłość do ojczyzny zaprowadzić może daleko, dosłownie bardzo daleko”. Czeski pisarz Karel Droż, który statkiem dotarł do Beykoz, a później na piechotę ok. 15 km przez odludne tereny, gdzie grasowały wilki napisał: „Niczym kawałek raju uśmiecha się do mnie ta słowiańska wieś”. A dalej: „W mym skruszonym sercu czułem, jakbym był blisko rodzinnego domu”.
Adampol odwiedził też b. nuncjusz apostolski w Turcji bp. A.G. Roncalli ( późniejszy papież Jan XXIII ). Adampolem był zachwycony prezydent Ataturk, a Gerta Soeting w swej pracy socjologicznej wydanej w Kolonii w 1951 r. napisała o Adampolu:
„Polonezkoy z powodu swej urzekającej odrębności, swoistego klimatu oraz serdecznej gościnności mieszkańców stanowi szczególną atrakcję, a spędzone tam godziny wynagradzają wszystkie trudy podróży, spowodowane złymi drogami dojazdowymi”.

Wielokrotnie odwiedziłem Adampol. Szczególnie utkwił mi w pamięci pobyt w 1991 r. ( wyprawa dla „Solidarności” MPK Kraków) Droga z Ankary do Polonezkoy wiodła przez Góry Pontyjskie, pokryte jak nasze Karpaty lasem mieszanym. Dotarliśmy do Sile nad M. Czarnym, wykąpali, trochę odpoczęli i ruszyli dalej. Zbliżając się do Stambułu, zatrzymaliśmy się w Gebze, w miejscu domniemanej śmierci legendarnego wodza Kartagińczyków Hannibala ( tam odnaleźliśmy jego pomnik ). Następnie korzystając ze znaków drogowych i informacji przypadkowych osób, krętymi drogami o nie najlepszej nawierzchni kierowaliśmy się w stronę polskiej wsi. Nagle w lesie ukazała się trochę zniszczona tablica: POLONEZKOYU. Co to było za przeżycie? A później przyjęcie u wójta Fryderyka Nowickiego…
Każdy pobyt tutaj był wielkim przeżyciem i za każdym razem zadawałem sobie pytanie: Jak to się stał, że „to muzułmańskie morze nie zmiotło, ale wręcz chroniło przez dziesiątki lat polską wysepkę ADAMPOL!”
E P I L O G

Zmienił się świat, zmieniła się Turcja, zmienili się ludzie. Ostatnie moje wizyty nad Bosforem w niczym nie przypominają tamtych cudownych z przed lat. Brak campingów, wysokie ceny transportu, hoteli, żywności i pamiątek sprawiły, że poza Riwierą turecką i Stambułem nie ma turystów z Europy i Ameryki. Komercja i kryzys ekonomiczny w niektórych regionach świata zabija to co nazywamy przygodą.
Za interesującą lekcję historii stosunków polsko- tureckich, a zwłaszcza za możliwość przypomnienia tamtych romantycznych wypraw serdecznie dziękuję wspierających mnie w tych przedsięwzięciach Spółdzielni Mieszkaniowej Nowy Bieżanów i jej Prezesowi Krzysztofowi Szmiglowi oraz firmie ZAKŁAD FOTOGRAFII CYFROWEJ z Krakowa ul. Westerplatte 15/16. Dziękuję serdecznie Krysi Szybalskiej za niezwykłe zaangażowanie w organizację każdej wystawy, p. Kubie i p. Stanisławowi pracownikom Domu Kultury. Program wzbogacił swym wykładem o Turcji znakomity pisarz, turkolog Jerzy Łątka, a znany krakowski muzyk i kompozytor Janek Baryła grał na flecie melodie polskie i tureckie! Dziękuję bardzo występującym tu gościnnie wybitnych polskich podróżników młodego pokolenia Marcina Obałka z Białegostoku ( przybył specjalnie z żoną i maleńką córeczką ) oraz Krakowianina Piotrka Śliwińskiego. Wspomnę, że to kolejna b. udana impreza D.K. Spółdzielni Mieszkaniowej Nowy Bieżanów, świadczy o tych choćby liczny udział w wernisażu mieszkańców Krakowa i nie tylko- ponad 50 osób.

Władysław Grodecki